Pokazanie na jednej scenie radomskiego teatru Conan Doyle'a, autora cyklu o Sherlocku Holmesie, i Harry'ego Houdiniego, legendarnego magika i mistrza ucieczek – to już jest udany numer.
Scenografia Marcina Chlandy zaznacza lampionami okrągłą wodewillową scenę, wokół której zasiadają widzowie, granica zaś między rzeczywistością a fikcją od razu zostaje przełamana. Harry Houdini jak żywy, w tej roli znakomity i żywiołowy, grający gościnnie Piotr Gawron Jedlikowski, nie czeka aż usadowimy się na krzesłach, tylko kokietuje nas i bawi, zwracając uwagę na swoją wielką sławę, co podkreśla wybuchami pełnego satysfakcji, przesadnego śmiechu. A jak przystało na magika, który nie miał przesadnego kultu dla iluzji i po wykonaniu wielu sztuczek ujawniał ich tajemnice – bezpretensjonalnie zachęca widzów do robienia zdjęć: na przekór teatralnym rytuałom.