Wielu twórców wyznaje hasło: tańczyć każdy może. Do takich deklaracji, wzmacnianych często intelektualną podbudową, podchodzę wszakże z dużą rezerwą. Z przekonania, że ciało każdego człowieka może być w tańcu tworzywem dla dzieła sztuki, powstają z reguły spektakle, które satysfakcjonują ich autorów i wykonawców, nie zaś widzów.
Jérôme Bel też jest wyznawcą tej zasady. Słynny francuski choreograf, nazywany tanecznym minimalistą, od dawna też niweluje granice między artystami i odbiorcami sztuki, między profesjonalistami a dyletantami, między tym, co jest sukcesem, a tym, co przynosi porażkę na scenie. Ma jednak też dozę autoironii i dystansu wobec głoszonych przez siebie haseł, o czym świadczy „Gala". Jej pokazy w Nowym Teatrze inaugurują tegoroczny Festiwal Ciało/Umysł.
„Galę" po raz pierwszy zrealizował w 2015 roku, potem powtórzył w innych miastach świata, zawsze według tej samej zasady co w Warszawie. Wybiera 20 wykonawców. Są wśród nich profesjonalni tancerze (także o klasycznej technice baletowej), ale zdecydowana większość to ludzie, niemający żadnych doświadczeń z tańcem i występami.
Warszawska grupa „Gali" jest barwna i różnorodna: wiekowo (od lat dziesięciu do mniej więcej sześćdziesięciu) i kulturowo, bo to nie tylko Polacy. Sylwetki przynajmniej połowy zespołu nie zgadzają się z potocznymi tanecznymi kanonami, ale nadwaga wykonawcy nie stanowi dla Bela żadnej przeszkody.
Francuz, choć burzy konwencje, szanuje reguły teatru. Spektakl zatytułowany „Gala" jest przykładem dobrze skonstruowanej rewii, a poszczególne numery zostały tak zaplanowane, by dramaturgia wieczoru umiejętnie narastała.