Prezydent Donald Trump poinformował wczoraj, że w ciągu dwóch dni rząd Stanów Zjednoczonych podejmie decyzję, jaka będzie reakcja na atak chemiczny w Syrii.
Ponad 70 osób zginęło w miejscowości Douma na skutek zrzucenia przez wojska rządowe najprawdopodobniej gazów bojowych.
W piątek Donald Trump miał lecieć do do stolicy Peru - Limy, by wziąć udział w Szczycie Ameryk. Jego miejsce w amerykańskiej delegacji zajmie wiceprezydent Mike Pence.
Przedstawiciele Białego Domu poinformowali dziś, że zmiana planów związana jest z planowaną odpowiedzią na działania w Syrii.
- Prezydent pozostanie w Stanach Zjednoczonych, by nadzorować amerykańską odpowiedź w sprawie Syrii i inne wydarzenia na świecie - powiedziała Sarah Huckabee Sanders, rzeczniczka Białego Domu.