Suchej nitki nie zostawił poseł Marcin Święcicki, w artykule „Pisowska wizja UE" („Rzeczpospolita", 28 lutego 2019 r.), na stanowisku formacji rządzącej w kwestii przyszłości Unii Europejskiej, zaprezentowanym przez ministra Jacka Czaputowicza. Szkoda tylko, że polemizował on nie tyle z poglądami PIS, ile ze sporządzoną przez siebie ich karykaturą.
Przedstawione przez ministra Jacka Czaputowicza stanowisko w sprawie przyszłości UE sprowadzić można do prostego stwierdzenia: Jesteśmy za Unią silną potencjałem państw członkowskich, wzmocnionym synergią płynącą z unijnej współpracy. W polemice z tym poglądem poseł Marcin Święcicki sięga do historii sprzed stulecia, wskazując, jako ważki argument przeciwko budowaniu Europy w oparciu o państwa narodowe, na fiasko koncepcji współpracy między państwami opartej na założonej po I wojnie światowej Lidze Narodów.
Przykro, że sięgająca tak głęboko w przeszłość pamięć posła Marcina Święcickiego jest zarazem taka krótka. Trudno przecież nie zauważyć jego całkowitej amnezji w kwestii tego, że przez ostatnie ponad 70 lat w Europie panuje względny pokój. A przecież trwa on właśnie dzięki współpracy między suwerennymi państwami, prowadzonej w ramach NATO.
Jako obszary dalszej koncentracji władzy na poziomie UE poseł Marcin Święcicki wymienia sprawy bezpieczeństwa, obronności, walki z terroryzmem, migracji i klimatu. Nie są to bynajmniej jego propozycje autorskie. Zaczerpnął je po prostu z „Białej księgi w sprawie przyszłości Europy" zaprezentowanej dwa lata temu przez przewodniczącego KE. Niestety, poseł Marcin Święcicki nie potrudził się, aby rozważyć je z punktu widzenia interesów Polski. Zróbmy to więc za niego, z konieczności pobieżnie.
Ograniczone możliwości
I tak, cóż więcej niż do tej pory w sprawie klimatu może zdziałać UE w formacie federalnym? Chyba niewiele. Przecież żaden region świata w tym zakresie nie postawił poprzeczki wyżej aniżeli UE.