Prezydent Donald Trump podpisał kolejny pakiet pomocowo-stymulacyjny, który w ubiegłym tygodniu większością głosów zatwierdziły Senat oraz Izba Reprezentantów. W sumie rząd amerykański przeznaczył już prawie 3 biliony dolarów na pomoc gospodarce, która została mocno nadszarpnięta przez zamknięcie większości sektorów z powodu epidemii Covid-19. – Dzielą nas różnice, ale zgadzamy się co do tego pakietu. Jestem z tego dumna – powiedziała przewodnicząca Izby Reprezentantów, demokratyczna kongresmenka Nancy Pelosi, dodając, że hojna interwencja rządowa to jedyne wyjście z kryzysu.
Większość z pakietu stymulacyjnego opiewającego na 484 miliardy dolarów przeznaczona ma być dla małych i średnich przedsiębiorstw, a w szczególności na pokrycie płac dla ich pracowników, żeby uchronić ich przed podzieleniem losu 26 milionów Amerykanów, którzy już stracili pracę i zgłosili się po zasiłek dla bezrobotnych. Reszta puli ma wesprzeć małe banki, szpitale oraz zrefundować testy na koronawirusa.
W najnowszym pakiecie zabrakło funduszy dla budżetów stanowych, mimo że koalicja gubernatorów zwróciła się z prośbą o przyznanie im 500 miliardów dolarów. Budżety wielu stanów, szczególnie tych mocno dotkniętych pandemią, które musiały zastosować rygorystyczne ograniczenia w życiu społecznym i gospodarczym, są mocno nadszarpnięte. Z jednej strony walka z wirusem pochłania spore sumy, z drugiej strony tracą miliony dolarów, które wpływałyby do kas stanowych tytułem podatków od sprzedaży, gdyby gospodarka działała normalnie.
Gdy w stanowych kasach zabraknie pieniędzy, ucierpi na tym wiele sektorów, a w rezultacie odbije się to na zwykłych ludziach. Gdy w trakcie recesji w 2008 r. lokalnym samorządom zabrakło funduszy, zwalniano policjantów, ucinano budżety szkół, służby zdrowia i sektora transportowego. Miasta wyłączały oświetlenie uliczne w nocy, by zaoszczędzić, a na Hawajach lekcje odbywały się tylko cztery dni w tygodniu.
