Donald Trump do końca wierzył, że zwycięstwo jest jeszcze możliwe. I w szalonym pędzie zorganizował w ostatnich godzinach kampanii wiece w Karolinie Północnej, Pensylwanii, Wisconsin i Michigan. Stoicką postawę przyjął natomiast jego konkurent. 77-letni kandydat demokratów Joe Biden najwyraźniej uważał, że tak ogromny wysiłek może sobie darować, bo zwycięstwo jak dojrzały owoc samo wpadnie mu w ręce.
Jeśli wierzyć ankieterom, wszystko już jest rozstrzygnięte. Agregator sondaży FiveThirtyEight daje mu 8,6 pkt proc. przewagi nad Trumpem. A „The Economist" ocenia, że demokrata na 95 proc. wygra te wybory. Miałby zdobyć 345 głosów elektorskich, dużo powyżej 270, jakie dają przepustkę do Białego Domu. Trumpowi pozostałoby ich tylko 193.