W Unii najgorzej jest w Niemczech. O tym jest przekonany Jean-Charles Brisard, dyrektor paryskiego Centrum Analiz Terroryzmu (CAT), blisko związany z francuskim wywiadem.
– Za Renem od 20 do 30 tys. ekstremistów może w każdej chwili przejść do działania, przystąpić do zamachu. Przez wiele lat niemiecka policja nie widziała tego zagrożenia, bo była skoncentrowana na integrystach islamskich. Mówimy o osobach działających samotnie, ale które dzięki internetowi i sieciom społecznościowym uzyskały dostęp do instrukcji przeprowadzania ataku terrorystycznego, manifestów ideologicznych, sposobów pozyskania broni. To niesłychanie przyspieszyło rozwój tego typu ataków – mówi Brisard.