Jair Bolsonaro nie tak sobie wyobrażał początek zabezpieczania przed zarazą kraju, który po USA opłakuje najwięcej jej ofiar (oficjalnie 210 tys., faktycznie więcej). Uroczystość miała się odbyć w Pałacu Alvorada w Brasilii, siedzibie głowy państwa. Przywódca postawił jednak warunek: szczepionka będzie pochodziła z Zachodu.
Brazylia przystępuje do szczepienia 210 mln obywateli z wielkim opóźnieniem nie tylko w stosunku do Europy i Ameryki, ale też Meksyku czy Argentyny. Zwłoka może być jeszcze większa. Choć brazylijski urząd ds. leków zatwierdził preparat Sinovac i AstraZeneca, ten drugi wciąż nie dotarł. Joao Doria, gubernator najpotężniejszego brazylijskiego stanu Sao Paulo i czołowy rywal Bolsonaro w wyborach jesienią przyszłego roku, nie mógł przepuścić takiej okazji i zorganizował u siebie uroczystość zaszczepienia Calazans.