W środę Łukaszenko zwołał deputowanych wyższej i niższej izby parlamentu, członków rządu, urzędników i gubernatorów. Dyktator zabrał głos w sprawie niedzielnego incydentu z samolotem lecącym z Aten do Wilna.
Łukaszenko powtórzył propagowaną przez Mińsk wersję o tym, że białoruska strona otrzymała informację o zagrożeniu bombowym. Dodał, że informacje te napłynęły ze Szwajcarii.
Dyktator oskarżył przy tym Zachód o „prowokacje”, w szczególności uderzył w Polskę i Litwę.
- Na Zachodzie nie mogli porozumieć się w sprawie wprowadzenia wobec nas sankcji. To Litwa i Polska w oszalały sposób domagały się sankcji. Polska w ogóle zachowuje się samowolnie – przytacza słowa Łukaszenki związany z nim kanał w komunikatorze Telegram. – Powstrzymywaliśmy narkotyki i migrantów, teraz sami będziecie ich łapali – rzucił.
Łukaszenko stwierdził, że obecnie Białoruś znajduje się w stanie wojny hybrydowej z Zachodem i że trzeba zrobić wszystko, by nie dopuścić „wojny gorącej”.