Słowa Łukaszenki w środę i ostatnie wydarzenia pokazują, że Mińsk postanowił ostatecznie pożegnać się z Zachodem. Co dalej?
Nie mam wątpliwości, że wygranym w tej całej sytuacji jest Kreml. Nie mam dowodów na to, że Moskwa wymyśliła tę operację, ale jestem przekonany, że Rosjanie w tym uczestniczyli. To podwójna gra. Łukaszenko staje się jeszcze większym wyrzutkiem i traci wszelkie kontakty z Zachodem, a tam z kolei mówią, że kończą się już narzędzia wpływu na Mińsk. Więc niedługo dojdzie do spotkania Bidena z Putinem, podczas którego mają rozmawiać m.in. o Białorusi. Wyobraźmy więc sobie, że Biden powie, że tego już nie da się dłużej znosić i że trzeba z tym coś zrobić. I załóżmy, że Putin mu przytaknie. Wtedy Biden prawdopodobnie powie, że jeżeli Rosja ma narzędzia wpływu na Białoruś i jeżeli to jest jej „strefa wpływów", to Moskwa powinna wykonać pewne kroki. W ten sposób Putin stanie się gwarantem stabilności w regionie. Nie będzie demonstracyjnie anektować Białorusi, jedynie zabezpieczy tranzyt władzy, by na czele kraju stanął całkowicie lojalny mu człowiek. Może dojdzie do liberalnych reform, ale żadnej integracji z Zachodem. Wszystko według rosyjskiego scenariusza.