Spotkanie Aleksandra Łukaszenki z Władimirem Putinem trwało w piątek ponad pięć godzin i zakończyło się późnym wieczorem. Podczas krótkich wypowiedzi dla mediów białoruski dyktator nie szczędził epitetów pod adresem zachodnich polityków i pokazał grubą teczkę. Zapewniał, że ma w niej dowody na to, że to on miał rację, uziemiając 23 maja samolot pasażerski lecący z Aten do Wilna. Zawartości przed kamerami nie ujawnił, a o aresztowanym opozycyjnym dziennikarzu Ramanie Pratasiewiczu nie wspomniał w ogóle. Putin zapomniał też o tym, że aresztowana przyjaciółka Pratasiewicza Sofia Sapieha jest obywatelką Rosji. Gospodarz Kremla mówił natomiast o postępach w „budowaniu Państwa Związkowego Białorusi i Rosji".