Polska przystąpiła w piątek do unijnego mechanizmu wspólnych zakupów w razie pandemii. Porozumienie w tej sprawie podpisał w Brukseli minister zdrowia Łukasz Szumowski. W 2014 roku ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz do tego porozumienia nie przystąpiła, bo miała wątpliwości odnośnie do odpowiedzialności producentów szczepionek. Szumowski te wątpliwości podzielał, ale ostatecznie uznano, że w obecnej sytuacji lepiej w mechanizmie uczestniczyć. - Bo jak pojawi się szczepionka, to będziemy na równych prawach z innymi krajami - powiedział Szumowski. W kontekście epidemii koronawirusa odbył się już jeden przetarg w ramach tego mechanizmu na zakup środków ochronnych, w którym Polska nie uczestniczyła. Zdaniem ministra jednak na razie mamy wystarczające zapasy, a ewentualnie będziemy mogli wziąć udział w kolejnych turach przetargów, jeśli do nich dojdzie.
Szumowski był w Brukseli na posiedzeniu unijnej rady ministrów zdrowia, na której wymieniono informacje na temat aktualnej sytuacji z wirusem COVID-19 w Europie. - Jest obecnie ponad 4 tysiące chorych w 24 państwach członkowskich. To się zmienia się co godzinę i w ciągu najbliższych tygodni należy oczekiwać gwałtownego wzrostu liczny zarażonych - powiedziała komisarz ds. zdrowia UE Stella Kyriakides. Takie są przewidywania Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC). To niezależna agencja Unii Europejskiej odpowiedzialna za rozpoznawanie, ocenę i powiadamianie o zagrożeniach związanych z chorobami zakaźnymi. Na razie najwięcej przypadków zanotowano we Włoszech, ale same Włochy nie proszą o unijną pomoc. - Włochy uważają, że środki, które do tej pory wprowadziły pozwolą na zatrzymanie dalszego rozprzestrzeniania się wirusa - powiedział Szumowski.
Bruksela nie proponuje harmonizacji walki z wirusem. - Sytuacja w poszczególnych krajach jest bardzo zróżnicowana i nie ma jednego rozwiązania dla wszystkich. Trzeba stosować środki adekwatne do sytuacji, według zaleceń WHO i ECDC - powiedziała komisarz Kyriakides. Podkreśliła jednak, że państwa muszą mieć przygotowanie plany reagowania, w których powinny znaleźć się kilka elementów. Po pierwsze, zapewnienie miejsc w szpitalach. Po drugie, szkolenia dla personelu. Po trzecie, gwarancje dostępności środków ochronnych. Po czwarte, ochrona grup wysokiego ryzyka.
Dyskusja w Brukseli odbywała się w budynku unijnej Rady, który można już uznać za obiekt ryzyka. W ciągu kilku dni potwierdzono tam dwa przypadki zarażenia koronawirusem. W piątek odwołano posiedzenie Coreper, czyli ambasadorów państw członkowskich przy UE. Okazało się bowiem, że przedstawicielka Chorwacji, która zresztą obecnie sprawuje rotacyjne przewodnictwo w UE, miała kontakt z jednym z urzędników i sama zdecydowała się na izolację i poddanie testom. Ten urzędnik odpowiedzialny jest za politykę sprawiedliwości i spraw wewnętrznych i teoretycznie mógł obyć obecny na spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych UE w ostatnią środę w Brukseli, w którym uczestniczył też Mariusz Kamiński. Początkowo pojawiły się takie doniesienia, ale służby prasowe Rady je zdementowały i stwierdziły, że urzędnika w pokoju obrad nie było.