Tak. Dookoła były tylko mury z kolcami. Nie pozwalali się rozglądać. Za naszymi plecami segregowali nasze rzeczy. Komunikowali się z nami wrzaskiem i kopaniem po ciele. Jeśli ktoś skręcił lekko głowę, od razu dostawał mocniej. Zdążyłem tylko zauważyć, że były z nami trzy dziewczyny, przy ścianie obok. Leżeliśmy na ziemi z głową w dół, czasem kazali wstawać, czasem klęczeliśmy. Cały czas z rękoma na plecach. Było zimno, ja byłem w klapkach, niektórzy na szczęście mieli bluzy na sobie. Filmowali kamerą każdego z osobna, kazali podawać swoje dane. Przez cały ten czas katowali nas zarówno OMON i milicja. Byli tam też funkcjonariusze w cywilu. Jeśli ktoś chciał do toalety, to podchodzili, wyginali ręce do tyłu, głowę do dołu i ciągneli przez bramę na inny parking. Tam pod murem miało się kilka sekund, żeby się wysikać. Ja skorzystałem z tej opcji, ale potem żałowałem, bo dla nich to była tylko okazja do dodatkowego bicia. W dzień przenieśli nas pod ten właśnie mur za bramą, pod którym sikaliśmy, i znowu kazali klęczeć, kłaść się. Tam było już trochę luźniej, ale spięto nam ręce na plecach trytkami. W międzyczasie wynosili gdzieś osoby, które zemdlały. Odpinali na chwilę ręce, pozwalali nimi chwile ruszać. Przynieśli wodę w pięciolitrowej butelce. Dawali nam też jakieś dokumenty po rosyjsku do podpisania. Nie rozumiałem, o co tam chodziło. Myślę, że nawet Białorusini nie mieli czasu tego przeczytać. Ale wszyscy podpisywali. Mówili, że to chyba zgoda na areszt i mandat, przyznanie się do winy po prostu.
Potem trafiłeś do aresztu?
Wywozili nas partiami w wozach milicyjnych. W środku wyglądały jak autazaki OMONu, też były cele, ale z wentylacją. Znowu bijąc i krzycząc, wrzucali nas do środka. Potem dość długo stojąc w ciasnocie jechaliśmy ze spiętymi rękoma na plecach. Moją opaskę udało się poluźnić. Uwolniłem na czas jazdy ręce i uniknąłem obicia głowy o ściany celi. Trafiliśmy do aresztu na Akreścina. Na miejscu znowu otwieranie po kolei cel wozu, sprint gęsiego przez szpaler funkcjonariuszy, bicie, krzyki, jęki, znowu pod mur. Stamtąd dosłownie przekopali nas do karceru.
Co działo się w areszcie, jakie tam były warunki?
Rozpięli nam ręce. Mogłem się trochę rozejrzeć. Tam były cztery takie karcery. W każdym mniej więcej po 70 osób. A taki karcer ma pięć metrów na pięć. Brudny beton, nad głową niebo. Jakby padało, to mielibyśmy problem. W nocy żeby nam było cieplej, tuliliśmy się do siebie. Jeśli ktoś się położył, to nie miał już siły wstać, więc go podnosiliśmy. Nie było wystarczająco miejsca, przyjmowaliśmy różne pozycje, opieraliśmy się o własne plecy, kombinowaliśmy żeby choć trochę się ogrzać i zdrzemnąć. Ale nie było to możliwe przez ciągle darcie strażników. Tam dali nam jeść, po raz pierwszy, jakoś tak w środku nocy. Postawili wiadro, z którego każdy miał wziąć kotleta i worek z pokrojonym chlebem. Wszyscy to brali brudnymi rękami i jedli. Później wybłagaliśmy jeszcze, żeby dali nam wody – dostaliśmy kilka butelek na te 70 osób. Pozwolili nam też skorzystać z toalety, otwierali ten karcer i musieliśmy biec jeden za drugim korytarzem, oczywiście z głową w dół, do najbliższej celi, w której spali jacyś inni skazani, i w której był cuchnący i brudny kibel w postaci dziury w ziemi. Jeden z chłopaków miał tak zbitą rękę, chyba wszystkie kolory tęczy tam były – wybłagaliśmy po kilku godzinach, żeby go zabrali do lekarza. Wzięli go, mam nadzieję, że go wypuścili... Niektórzy byli po prostu brązowi od zaschniętej krwi, mieli strupy na całej głowie. Słychać było, że przywozili nowe partie ludzi, kopiąc i krzycząc wrzucali ich do karceru. To były straszne odgłosy... Słyszeliśmy dziewczynę, którą lali... W ogóle dużo było dziewczyn, ich też nie oszczędzali. Co chwile, chyba żeby nie dać nam spać, kazali nam gadać. Pytali, co ty tu robisz, pytali o imię, nazwisko, o dane wszystkie. Nad ranem, jak zrobiło się trochę cieplej, zaczęli nas przerzucać do cel. W celi była woda, był kran i toaleta. Na dworze było zimno, ale w celi bardzo gorąco, kaloryfery włączone na maksa i jedno okienko uchylone. W celi było pięć prycz, a nas dwudziestu.