O nałożeniu sankcji poinformował w czasie wizyty w Moskwie szef MSZ Białorusi, Władimir Makiej.
Makiej mówił, że w ten sposób Mińsk odpłaci Litwie, Łotwie i Estonii za to, że te nałożyły sankcje na przedstawicieli władz Białorusi w związku z oskarżeniami pod ich adresem o sfałszowanie wyborów prezydenckich. Według oficjalnych wyników wyborów zwycięstwo odniósł w nich dotychczasowy prezydent, Aleksander Łukaszenko.
Od 9 sierpnia, czyli od dnia wyborów, na Białorusi trwają protesty przeciwko Łukaszence. Ich uczestnicy uważają, że prawdziwą zwyciężczynią wyborów jest Swietłana Cichanouska, która po wyborach wyjechała na Litwę, gdzie wyraziła gotowość do zostania tymczasową głową państwa.
Makiej nie zdradził kto znajdzie się na liście osób, na które Białoruś nałoży sankcje. Stwierdził jedynie, że chodzi o osoby, które "mieszały się w wewnętrzne sprawy" Białorusi poprzez "nieakceptowalne polityczne oświadczenia" i finansowanie białoruskiej opozycji.
- Dla nas to całkowicie nieakcpetowalne - dodał szef MSZ Białorusi ostrzegając, że Mińsk nałoży sankcje również na inne kraje, które nałożą sankcje na Białoruś.