Nikozja skutecznie wiąże Białoruś z Cyprem. W poniedziałek ministrowie spraw zagranicznych UE nie byli w stanie dojść do porozumienia w sprawie sankcji wobec osób odpowiedzialnych za sfałszowanie wyborów na Białorusi i tych winnych brutalnego tłumienia pokojowych demonstracji. Mimo że trzy tygodnie temu na nieformalnym spotkaniu szefów dyplomacji państw UE w Berlinie wydawało się, że tak zgoda szybko nastąpi. — Sytuacja się skomplikowała, bo jedno z państw dążyło do połączenia sankcji wobec Białorusi z sankcjami wobec Turcji. I nie doszło do sankcji przeciw funkcjonariuszom państwa białoruskiego — powiedział Zbigniew Rau. I choć ani on, ani szef unijnej dyplomacji Josep Borrell nie wymienili nikogo z nazwy, to wiadomo że chodzi o Cypr. Sama Nikozja podkreśla jednak, że nie ma nic przeciwko sankcjom wobec Białorusi. — Ale reakcja UE wobec łamania praw człowieka, czy łamania suwerenności jednego ze swoich państw członkowskich nie może być a la carte — podkreślał cypryjski minister Nikos Christodulides. Cypr chce, żeby równolegle z sankcjami wobec rządu Białorusi UE wprowadziła też sankcje wobec Turcji za naruszanie morskiej strefy ekonomicznej Cypru. Jest już w konflikcie z Cyprem i Grecją z powodu nielegalnych — zdaniem tych państw — poszukiwań i odwiertów gazu na spornym terytorium. Grecja jednak, choć rozumie intencje Cypru, nie blokuje sankcji wobec Białorusi.