Impulsem do rozpoczęcia we wtorek masowych demonstracji w stolicy Kenii stał się zamach zorganizowany w zeszły weekend w leżącym przy granicy z Somalią mieście Mandera. Islamistyczni terroryści z organizacji Al-Szabaab wywlekli tam z autobusu 28 osób, które zamordowali z zimną krwią. Armia kenijska odpowiedziała natychmiast, przeprowadzając atak na obóz szabaabów i zabijając około stu członków organizacji.
Kenijczycy twierdzą jednak, że działania rządu są chaotyczne i nieskuteczne. Wskutek tego terroryści organizują wciąż nowe zamachy. To dlatego demonstranci z Nairobi twierdzą, że będą kontynuowali swój protest prowadzony pod hasłem Tumechoka (w języku suahili „jesteśmy zmęczeni" ) do skutku. Wzorują się na amerykańskim ruchu Occupy Wall Street albo Occupy Central z Hongkongu. Niektórzy nazywają swój ruch Occupy Harambee Avenue – od nazwy alei w centrum kenijskiej stolicy.