Dziennik „Washington Post” podaje, że do Wilmington w Delaware, gdzie obecnie przebywa Joe Biden, wysłano dodatkowych agentów Secret Service. Decyzja ta została podjęta, gdy sztab kandydata Demokratów poinformował, że wygłosi on „ważne przemówienie”.
Choć poziom ochrony Bidena nie będzie taki, jakim otaczany jest prezydent-elekt, „Washington Post” podkreśla, że wszystko wskazuje na to, że "idzie on w tym kierunku".
Dotychczas Secret Service podejmowała takie decyzje dopiero po uznaniu porażki jednego z kandydatów na prezydenta. Taka sytuacja miała miejsce tylko raz, podczas wyborów w 2000 roku, gdy kandydatami byli republikanin George W. Bush i demokrata Al Gore.
Amerykański dziennik podkreśla, że jeśli Biden okaże się wyraźnym zwycięzcą wyborów, a Donald Trump nie uzna swojej przegranej, protokół wskazuje, aby poczekać z uznaniem Bidena za prezydenta-elekta do momentu oddania głosów przez Kolegium Elektorskie w grudniu.
Zarówno sztab Bidena, jak i Secret Service nie odnieśli się dotąd do informacji „Washington Post”.