Na Plac Czerwony zajechaliśmy z fasonem. Policja nie interweniowała widząc nasze osobliwe pojazdy. Uwieczniliśmy kolejną stolicę na zdjęciu i nie bez trudu znaleźliśmy parking. Już pieszo ruszyliśmy w miasto. Dotarła nas tu piątka. Mężczyzn. Dwudziestolatek, trzydziestolatek, świeży czterdziestolatek, pokonany pięćdziesięciolatek i nic sobie z wieku nierobiący sześćdziesięciolatek. Więc przekrój wieku mamy solidny i reprezentatywny.
Jednak bez względu na bagaż lat Moskwa powaliła nas na kolana urodą kobiet. No chyba że już w podróży jesteśmy zbyt długo... Krótka wizyta w centrum Moskwy nie miała jednak w sobie nic magicznego. Moskwa puszy się jak paw. I nie chodzi tu wcale o również dostrzegalne polityczne konteksty Rosji „przywróconej dumy". Owszem, sporo jest symboli, nawet wulgarnych, dotyczących roku 1945 oraz obecnego stosunku Rosjan do Kijowa, Waszyngtonu, Brukseli.
Moskwianie mają inne powody do dumy. Okolice Placu Czerwonego rewaloryzowane są z nowobogackim przepychem. Jest zadziwiająco czysto. Mauzoleum Lenina chwilowo nieczynne, pozbawione też honorowej warty, ale i tak większość turystów właśnie tu kieruje swe kroki. GUM, kiedyś socjalistyczny moloch handlu uspołecznionego, prześcignął bogactwem wystroju i handlowej oferty Piątą Aleję w Nowym Jorku. Kupujących niewielu, za to zwiedzających tłum. W pobliskich kawiarniach również. Przed Łubianką pomnika Feliksa Dzierżyńskiego ciągle nie ma, ale wkrótce ma podobno być. W miejscu, gdzie zamordowano Borysa Niemcowa, kwiatów więcej niż pod bogoojczyźnianymi obeliskami. Zaduma, ale i spokój, pogodzenie się z losem? Na Arbacie też tłumy. Również zagranicznych gości. Nad rzeką Moskwą takoż. Parkowe aleje wokół Kremla pełne spacerowiczów. Jest dostatnio i estetycznie. Zniknęli żebracy. Nawet w metrze.
Do późnego wieczora więc plączemy się w tłumie wielbicieli selfie. Pstryknęliśmy jak inni kilka zdjęć, magnesy na lodówkę zakupiliśmy i późna nocą ruszyliśmy w stronę poprzedniej stolicy imperium. Przed odjazdem wplątaliśmy się jeszcze w gościnny piknik wielbicieli zabytkowych samochodów amerykańskich. Kilkaset osób bawiło się przy muzyce i pomruku kilkudziesięciu starych silników. Co nas zaskoczyło, bawili się bez alkoholu. Twierdzili nawet, że taka teraz moda. Chcą się różnić od poprzednich pokoleń. Walczą ze stereotypami. Sympatycznie.
Z pewnym zdziwieniem stwierdziliśmy, że Moskwa jest w tej chwili całkiem interesującą destynacją wakacyjną. Choć Polakom wytłumaczyć to będzie pewnie trudno. I nie chodzi wcale o wspomnianą na wstępie urodę tutejszych dziewcząt i kobiet.