We wtorek pojawiła się informacja, że samolot Jewgienija Prigożyna wylądował na Białorusi. Nie wiadomo, czy szef Grupy Wagnera był na pokładzie. Od soboty, od momentu, gdy Prigożyn opuścił Rostów nad Donem, miejsce jego pobytu jest nieznane.
Co Prigożyn będzie robił na Białorusi? - Nikt nie wie - powiedział pytany o sprawę w RMF FM szef Białoruskiego Domu w Warszawie Aleś Zarembiuk. - Być może będzie z naszego terytorium kierował swoimi 25 tys. uzbrojonych po zęby ludzi, ale na Białorusi nikt na nich nie czeka. Białoruskie społeczeństwo nie chce tych kryminalistów na naszym terytorium, a wręcz bardzo się obawia, że te osoby będą szerzyć różne kryminalne rzeczy - mówił opozycjonista. Dodał, że wagnerowcy "to barbarzyńcy".
Czytaj więcej
Prezydent Rosji Władimir Putin podziękował funkcjonariuszom służb bezpieczeństwa za, jak to określił, powstrzymanie wojny domowej. Putin odniósł się do buntu jednostek kierowanej przez Jewgienija Prigożyna Grupy Wagnera i marszu tych sił na Moskwę.
Zarembiuk: Wagnerowcy to zagrożenie dla białoruskiego społeczeństwa
Czy oddziały Grupy Wagnera znajdą się na Białorusi? - Nikt tego nie wie, czy Białoruś będzie drogą, jak powiedzieli, do Afryki, czy będzie bazą, gdzie będę stacjonować - skomentował Aleś Zarembiuk. - To jest zagrożenie nie tylko dla naszego społeczeństwa i naszego narodu, ale również dla (Aleksandra - red.) Łukaszenki. To 25 tys. bardzo dobrze przygotowanych żołnierzy, którzy walczyli na Ukrainie od 2014 r. To ludzie, którzy mają kryminalną przeszłość - podkreślił białoruski opozycjonista.
Szef Białoruskiego Domu w Warszawie ocenił, że w ostatnich dniach pozycja Aleksandra Łukaszenki umocniła się tak, że byłoby trudniej go obalić niż kilka dni temu.