W połowie listopada szwedzka prokuratura podała, iż prowadzący wstępne śledztwo w sprawie wybuchów w gazociągach Nord Stream 1 i Nord Stream 2 prokurator Mats Ljungqvist stwierdza, że incydent miał charakter "rażącego sabotażu".
Cytowany w komunikacie prokurator oświadczył wówczas, że podczas oględzin miejsca zdarzenia przeprowadzono dokładną dokumentację terenu oraz podniesiono z dna szereg przedmiotów. "Przeprowadzone analizy wykazały ślady materiałów wybuchowych na kilku znalezionych obiektach" - informowała szwedzka prokuratura.
Czytaj więcej
Szwedzka prokuratura podała, że na uszkodzonych rurociągach Nord Stream odnaleziono ślady materiałów wybuchowych.
Teraz w rozmowie z gazetą "Expressen" prokurator Ljungqvist przekazał informacje o kolejnych ustaleniach. - Zasadniczo wydaje nam się, że wiemy, co wydarzyło się na miejscu - powiedział. - Wiemy, jaki to materiał wybuchowy - dodał.
Śledczy wskazał, że można wyciągnąć wnioski na temat tego, jak doszło do zdarzenia. Przekazał, że nic nie wskazuje, by wybuch nastąpił we wnętrzu rury.