Rozmowę z ministrem spraw zagranicznych Polski „Der Spiegel” poprzedza kilkoma słowami wstępu. Tygodnik cytuje dwie uwagi ministra z zamieszczonego poniżej wywiadu: „Polska czuje się ignorowana i niesprawiedliwie traktowana”. Waszczykowski „wyprasza sobie każdą ingerencję, przede wszystkim ze strony Niemiec”.
Ponadto hamburski tygodnik przypomina dawne wypowiedzi szefa polskiego MSW, „którymi się wsławił”: „Polsce grozi, że zginie w «mieszance kultur i ras» i stanie się częścią «świata rowerzystów i wegetarian»”. Tygodnik zauważa, że teraz, po roku urzędowania, Witold Waszczykowski wyraża się bardziej dyplomatycznie.
Rozmowa z hamburskim tygodnikiem odbyła się w siedzibie polskiego MSZ w tydzień po ponownym wyborze Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. Przeprowadzający wywiad Jan Puhl zauważa, że w gabinecie ministra wisi portret marszałka Piłsuckiego, „który po I wojnie światowej zdobył dla Polski wolność – a później zamachem znów obalił demokrację”.
Polityczne dyrektywy
Rozmowa rozpoczyna się prośbą Witolda Waszczykowskiego pod adresem niemieckiego dziennikarza. Minister pyta go, czy wyjątkowo to on mógłby zadać pierwsze pytanie. Szef polskiej dyplomacji pyta Jana Pohla, czy został wysłany do przeprowadzenia rozmowy z nim otrzymując „do wykonania polityczne dyrektywy”? Dziennikarz zaprzecza i pyta, czy ma to rozumieć jako aluzję do listu, jaki niedawno wydawnictwo Ringer Axel Springer adresował do dziennikarzy swojej polskiej spółki z prośbą, „aby informowali o wydarzeniach w duchu proeuropejskim”? Jan Pohl proszony jest następnie o ocenę takiego postępowania. Jednocześnie sugeruje się mu, że być może wszystkie niemieckie media otrzymują polityczne dyrektywy. „To, co zrobiło wydawnictwo, jest oczywistym przykładem ingerencji w sprawy sąsiedniego kraju. Przy tym, także z Niemiec, od półtora roku zarzuca się nam, wywieranie wpływu na prasę. Teraz wydaje się, że mamy dowód na to, że jest odwrotnie” – stwierdza szef polskiej dyplomacji. Redaktor tygodnika „Der Spiegel”odpowiada, że polecenia we wspomnianym liście nie wydali politycy, lecz prywatny koncern medialny. „U Państwa to rząd próbuje wywierać wpływ” – odrzekł Jan Pohl, zapewniając polskiego ministra spraw zagranicznych, że pytania, które mu zada, sam przygotował.