O świcie funkcjonariusze służb wkroczyli do biura Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy (BAŻ). To organizację niezależna od władz, bo w kraju Aleksandra Łukaszenki funkcjonuje też lojalne wobec rządu stowarzyszenie dziennikarzy, zrzeszające pracowników propagandowych mediów. Nie oszczędzono nawet prywatnych mieszkań szefów BAŻ, znanych dziennikarzy.
– Przeszukali dosłownie całe mieszkanie, zaglądali do każdej dziury, przeglądali nawet śmieci – relacjonował Barys Harecki, wiceszef stowarzyszenia. W tym samym czasie rewizje trwały u wielu jego kolegów, w tym szefa organizacji Andreja Bastunca. Funkcjonariusze zarekwirowali nie tylko cały sprzęt elektroniczny, ale też wszystkie pieniądze, które znaleźli podczas rewizji. Wszystko w ramach wszczętej sprawy karnej dotyczącej „organizacji działań naruszających porządek publiczny". Działacze BAŻ nie rozumieją tych zarzutów, nigdy nie nawoływali do jakichkolwiek protestów czy zamieszek. Organizacja od lat skupiała się na prowadzeniu warsztatów dla białoruskich dziennikarzy oraz broniła represjonowanych kolegów. Mimo to drzwi mińskiego biura opieczętowano, a członkowie stowarzyszenia szykują się do przesłuchań w Komitecie Śledczym.