– Osobiście przyjadę na te wybory – ogłosił Micheil Saakaszwili. Chodzi o zaplanowane na 2 października wybory lokalne w Gruzji.
Saakaszwili cały czas powtarza, że „nie boi się aresztu, bo naród gruziński go obroni",
Nie wiadomo, dlaczego akurat na te miałby przyjechać. Od czasu, gdy uciekł z kraju – wyjechał jako prezydent, na miesiąc przed końcem swej kadencji i nie wrócił – dwa razy odbyły się tam wybory parlamentarne i raz prezydenckie. Mimo iż za każdym razem jego zwolennicy zdobywali znaczącą część głosów (obecnie opozycja ma jedną trzecią miejsc w parlamencie), nie był na żadnym z głosowań.
Siedem, a może szesnaście
Prawda, w Gruzji poszukiwany jest listem gończym, a nawet skazany na dwa i pół roku więzienia (za nadużywanie władzy) oraz na sześć lat (za zorganizowanie napadu na jednego z deputowanych). Jednak mimo tak solidnie wyglądających wyroków Interpol odmówił rozesłania za nim międzynarodowego listu gończego, a Ukraina trzy razy odmówiła ekstradycji (zarówno wtedy, gdy cieszył się tam względami byłego prezydenta Poroszenki, jak i wtedy, gdy popadł w niełaskę).
Saakaszwili cały czas powtarza, że „nie boi się aresztu, bo naród gruziński go obroni", jeśli wróci do ojczyzny, ale ani razu nie przetestował swych rodaków. Choć wyroki i oskarżenia (a toczyło się przeciw niemu dziesięć spraw karnych) wyglądają na dość naciągane, to nie zaryzykował.