Od czwartku około 50 pracowników firmy Sodimatex produkującej dywaniki do samochodów okupowało teren zakładu w Crepy-en-Valois. Na dachu hali fabrycznej umieścili zbiorniki z gazem, wokół ustawili butelki z benzyną. Cysternę znajdującą się w budynku przykryli deskami, by móc ją w każdej chwili podpalić.
Do desperackiego kroku pchnęła ich decyzja o zamknięciu fabryki. Zakład zatrudniał 96 osób. Zarząd wielokrotnie próbował dojść z pracownikami do porozumienia, ale negocjacje za każdym razem kończyły się fiaskiem. Robotnicy domagają się odpraw w wysokości 21 tysięcy euro na osobę i dziewięciu miesięcy płatnego urlopu. Dyrekcja godzi się na 15 tysięcy euro i cztery miesiące urlopu.
W nocy z soboty na niedzielę, po wielu godzinach burzliwych negocjacji, pracownicy otrzymali od dyrekcji gwarancje dotyczące ich głównych żądań. W zamian zgodzili się tymczasowo rozbroić cysterny. Rozmowy mają zostać wznowione w środę. Jeśli nie przyniosą efektów, pracownicy zamierzają wrócić do swej groźby.
– To jeszcze nie koniec. Jeśli nie będzie postępu w negocjacjach, wysadzimy fabrykę w powietrze. Nie mamy nic do stracenia – groził przedstawiciel związków zawodowych CFDT w Sodimateksie Patrick Testard.
Minister przemysłu Christian Estrosi wezwał strony do wypracowania konsensusu. – Jesteśmy gotowi przeznaczyć do 700 tysięcy euro na przekwalifikowanie pracowników po zamknięciu fabryki – dodał.