– 10 tysięcy rodzin, czyli około 70 tysięcy ludzi, straciło w czasie ofensywy domy. Nie mając dokąd wrócić, będą coraz bardziej rozgoryczeni i mogą być podatni na propagandę ekstremistów. Liczymy na pomoc wspólnoty międzynarodowej, bo ci ludzie cierpieli też za nią – mówi Zakir Hussain Afridi.
Aż dziewięć miasteczek położonych wzdłuż drogi przecinającej prowincję zostało podczas walk zrównanych z ziemią. Wojsko tłumaczy, że musiało zbombardować budynki, które ekstremiści zamienili w bunkry. Walki o najtrudniejszy, 10-kilometrowy odcinek drogi trwały 45 dni. Po zdobyciu szlaku komunikacyjnego armia wkroczyła do dolin opanowanych przez ekstremistów. Przeciwnik, który ukrył się w wydrążonych w miękkiej skale tunelach i jaskiniach, stawiał zacięty opór. Żołnierze z dumą pokazują zdobytą fortecę niedaleko wioski Damadola, gdzie znajdowało się jedno z centrów dowodzenia ekstremistów. Wąskie, ciemne korytarze prowadzą do dwóch sporych pomieszczeń i kilku otworów strzelniczych. Na ziemi kołdry, paczki papierosów, pudełko po wyprodukowanym w Chinach radioodbiorniku, grzebień. Widać, że ekstremiści w pośpiechu porzucili kryjówkę. – Broniło się tu 50 bojowników. Zabiliśmy 15. Byli wśród nich obcokrajowcy, między innymi Arabowie i Uzbecy. Reszta uciekła – opowiada jeden z dowódców.
Podczas ofensywy pakistańska armia zabiła ponad 2 tysiące ekstremistów, ale ich przywódcy zbiegli do leżącego zaledwie 20 kilometrów stąd Afganistanu. Jest wśród nich prawdopodobnie numer 2 al Kaidy Ajman al Zawahiri, a także przywódcy lokalnych ekstremistów: Maulawi Fakir Mohammed oraz Kari Zia Rahman. W 2009 roku szef pakistańskiego MSZ Rehman Malik sugerował, że to po afgańskiej stronie ukrywa się Osama bin Laden.
– Po drugiej stronie granicy leży prowincja Kunar, której przez osiem lat nie były w stanie opanować siły NATO. Ekstremiści przechodzą tam bez broni, bo wiedzą, że zachodnie wojska nic im wtedy nie mogą zrobić. Jakby tego było mało, tamtejszy gubernator sympatyzował z talibami. Czy może być lepsze miejsce na kryjówkę? – pyta pułkownik Nauman Said.
[srodtytul]Lepsi od NATO?[/srodtytul]
Pakistańscy dowódcy podkreślają, że w ciągu dwóch lat ich wojska oczyściły z talibów i al Kaidy nie tylko prowincję Badżaur, ale też Orakzai i Waziristan Południowy oraz leżące poza terytoriami plemiennymi Dir i Swat. Na granicy armia ustawiła ponad 800 posterunków kontrolnych (NATO około 100). Odrzucają oskarżenia Zachodu, że za mało robią, by zwalczyć ekstremizm.