To historia, którą życie niemal skopiowało ze słynnej komedii Sylwestra Chęcińskiego. Dwóch niemieckich emerytów z miasteczka Grasellenbach od 20 lat walczy o skrawek gruntu. 66-letni dziś Helmut uważa, że należy on do niego, podobnie jak 63-letni Hans.

Przez 20 lat mężczyźni próbowali wykazać swoje racje w urzędach i na oczach sąsiadów urządzali karczemne awantury, obsypując się wyzwiskami przez – a jakżeby inaczej – płot.

Spór o miedzę doprowadził ich przed sąd. Jak opisuje portal Hessischer Rundfunk, kulminacja 20-letniej wrogości zaczęła się od tego, że w weekendowy poranek Hans wyszedł do ogrodu, włączył kosę spalinową, by przyciąć trawę. Szum do tego stopnia rozdrażnił śpiącego jeszcze Helmuta, że pobiegł do kuchni, napełnił wiadro zimną wodą i pełnym kubłem schłodził poranną aktywność sąsiada.

Hans nie pozostał mu dłużny. Zamiast kosić gazon, rzucił się skosić Helmuta. Ciął go ostrzem kosy m.in. w kolano i udo. Większej tragedii zapobiegła tylko interwencja policji wezwanej przez przerażoną żonę rannego.

Niemiecki Kargul trafił do szpitala, a Pawlak do policyjnego aresztu.