Podczas swoich podróży po kraju Barack Obama stara się zdobyć poparcie Amerykanów, opowiadając o reformie edukacji, uzdrowieniu gospodarki i złych republikanach. Podczas spotkania z wyborcami w Albuquerque usłyszał jednak bardzo osobiste pytanie. – Dlaczego został pan chrześcijaninem? – dociekała pewna kobieta, dopytując się jednocześnie o poglądy Obamy na temat aborcji i prosząc, by wziął do Białego Domu trochę papryczek chili przygotowanych przez jej męża.
– Jestem chrześcijaninem z wyboru – odpowiedział prezydent. – Szczerze mówiąc, moja rodzina nie składała się z ludzi, którzy w każdą niedzielę chodzili do kościoła. Moja mama była jedną z najbardziej uduchowionych osób, jakie znam, ale nie wychowywała mnie w kościele – tłumaczył Obama, dodając, że z tego powodu dopiero na dalszym etapie życia zdecydował się przyjąć religię chrześcijańską.
Dlaczego? – Bo przykazania Jezusa Chrystusa przemawiały do mnie, ukazując życie, jakie chciałbym prowadzić – wyjaśnił prezydent. Następnie szeroko rozwinął swoją myśl:
[wyimek]– Chrystus umarł za moje grzechy. To nakazuje pokorę – zadeklarował Barack Obama [/wyimek]
– Chronić i wspierać moich braci i siostry, traktować innych tak, jak chciałbym, żeby mnie traktowano. Z tym łączy się zrozumienie, że Jezus Chrystus umarł za moje grzechy, co jest wezwaniem do pokory, którą my wszyscy jako ludzie powinniśmy odczuwać, ponieważ jesteśmy grzeszni, pełni wad, popełniamy błędy i zyskujemy zbawienie dzięki łasce Boga Będąc tak niedoskonałymi, jak jesteśmy, możemy dostrzegać Boga w innych ludziach i robić to, co w naszej mocy, by pomóc im odnaleźć ich własną łaskę. To właśnie usiłuję robić i o to modlę się każdego dnia.