Francuska nauczycielka Claire Seguin za cel obrała sobie kandydata Partii Socjalistów na prezydenta Francji Francoisa Hollande'a. Kobieta wskoczyła na podest, na którym przemawiał i sypnęła mu w twarz mąką. Zanim trafiła do aresztu, zdążyła jeszcze wykrzyczeć dziennikarzom: „Socjaliści mnie zabijają. Jestem u kresu wytrzymałości". Wcześniej, na swoim blogu napisała, że prześladowali ją przełożeni w szkole. Mimo składanych przez nią skarg i zażaleń nic jednak w jej sprawie nie zrobiono.
Jajkiem oberwał z kolei w ubiegłym roku chadecki prezydent Niemiec Christian Wulff. Napastnik nie wybrał ofiary według klucza politycznych sympatii. Na celowniku mężczyzny znaleźli się bowiem także inni prezydenci. W 2007 r. był to chadek Horst Köhler, a pięć lat wcześniej socjaldemokrata Johannes Rau. Były to jednak niegroźne incydenty.
Nieszkodliwe okazały się także ataki jajkami na polskich polityków. Kiedy w 1997 r. w Paryżu członkowie antykomunistycznej Ligi Republikańskiej obrzucili jajami ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i jego żonę, skończyło się tylko na poplamionych ubraniach. Rok wcześniej członkowie Ligi zdecydowanie celniej zaatakowali jakami ówczesnego ministra edukacji Jerzego Wiatra, który przemawiał na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Nie dla każdego polityka podobne historie kończą się niegroźnie. Represjonowany w czasie stanu wojennego Stanisław Helski bowiem w 1994 r. rozbił kamieniem twarz gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Krew polała się także w 2009 r., kiedy jeden z uczestników wiecu w Mediolanie przypuścił atak na ówczesnego premiera Włoch Silvio Berlusconiego.
Niezrównoważony psychicznie mężczyzna wycelował w twarz szefa włoskiego rządu statuetką katedry mediolańskiej, krusząc mu przy tym dwa zęby i łamiąc nos. Cios był na tyle silny, że zamroczony Berlusconi padł na ziemię.