Król i prezydent, po tym incydencie, po raz pierwszy spotkali się w lipcu następnego roku. Do pojednania doszło w królewskiej rezydencji na Majorce. Juan Carlos podarował Chavezowi koszulkę z nadrukiem ¿Por qué no te callas? Tym gestem - jak oceniły media - pragnął obrócić w przyjacielski żart niemiłe wspomnienie.
Chavez - według własnej relacji - dziękując za podarunek, powiedział: "Królu, jesteś mi winien trochę pieniędzy, które na tym zarobiłeś". Była to aluzja do świetnie sprzedających się T-shirtów z nadrukiem ostrych słów króla, które były też wykorzystywane ako sygnał w telefonach komórkowych.
Juan Carlos miał ze śmiechem odrzec: "Nic nie zarobiłem, bo nie zainkasowałem honorarium za prawa autorskie".
Kamery telewizyjne utrwaliły, jak Juan Carlos i Hugo Chavez witają się serdecznie przed letnią rezydencją króla Hiszpanii, Pałacem Marivent na Majorce, podaniem ręki i zgodnie z latynoskim zwyczajem serdecznym klepnięciem w ramię. - Jest tak gorąco, jak na Karaibach. Może pójdziemy na plażę? - zażartował Chavez.
Obu stronom zależało na ostatecznym zakmknięciu sprawy, która w listopadzie 2007 roku zbulwersowała światową opinię publiczną. Chavez wielokrotnie przerywał wówczas przemówienie hiszpańskiego premiera Jose Luisa Rodrigueza Zapatero. Protestował głośno, gdy ten stanowczo zareagował na słowo "faszysta", które padło z ust Chaveza pod adresem szefa poprzedniego, prawicowego rządu hiszpańskiego Jose Marii Aznara.