Redakcja słynnego amerykańskiego czasopisma, prawnicy i kartografowie spotkali się wczoraj, by omówić plany naniesienia na mapy świata zmian w postaci przyłączenia Krymu do Federacji Rosyjskiej.
Juan Jose Valdes, geograf i szef działu map National Geographic Society przyznał, że ta akurat zmiana na mapie świata może nie być przyjęta pozytywnie. - Ale nasze mapy okazują świat takim, jaki on jest, a nie takim, jakim ludzie chcieliby go widzieć - powiedział Valdes.
Kartografowie National Geographic postanowili czasowo umieścić Krym na mapach jako terytorium Ukrainy, jedynie charakterystycznym cieniowaniem zaznaczyć, że obszar ten ma specjalny status. Tak samo na mapach zaznaczone są takie sporne terytoria jak Strefa Gazy czy Zachodni Brzeg.
Po ratyfikacji traktatu zjednoczeniowego, który musi być jeszcze zatwierdzony przez sąd konstytucyjny Rosji, a następnie przyjęty przez rosyjski parlament, Krym będzie przedstawiany na mapach już bez specjalnych oznaczeń jako część Federacji Rosyjskiej.
Krym, wcześniej republika autonomiczna wchodząca w skład Ukrainy, odmówił uznania prawomocności nowego rządu w Kijowie. W ogłoszonym na Krymie referendum, przez większość państwa na świecie uznanym za nielegalne, mieszkańcy Krymu opowiedzieli się za przyłączeniem półwyspu do Rosji. Akcja ta, nazywana "anschlusem Krymu" doprowadziła do najpoważniejszego zaostrzenia stosunków między Rosją a Zachodem od czasów zakończenia zimnej wojny w 1991 roku.
