Jak informowała Beata Płomecka, korespondentka Polskiego Radia w Brukseli, Szydło była nominowana przez frakcję konserwatystów w Europarlamencie. Wybór byłej premier został ustalony między frakcjami, ale ustalenia te zostały złamane.
Kandydatura Szydło zyskała poparcie 21 członków komisji zatrudnienia i spraw socjalnych, przeciwko było 27, a dwóch wstrzymało się od głosu.
Głosowanie było tajne - na wniosek frakcji socjalistów. Beata Mazurek, była rzeczniczka rządu, a teraz europosłanka, oceniła, że porażka Szydło to "dalszy ciąg odwetu za utrącenie przez Polskę i Grupę Wyszehradzką Fransa Timmermansa i Manfreda Webera tzw. kandydatów wiodących". "Stoi za tym lewicowo-liberalny establishment, który ich popierał i nie może pogodzić się z porażką. To kolejny akt politycznej zemsty" - napisała na Twitterze.
Dwie godziny przed głosowaniem europoseł Robert Biedroń informował na Twitterze, że frakcja Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów w PE będzie głosować przeciwko kandydaturze Szydło.