Historia rodem z hollywoodzkiego filmu akcji wydarzyła się w niedzielę nad Białorusią. Samolot pasażerski irlandzkich linii lotniczych Ryanair leciał z Aten do Wilna. Maszyna była już prawie przy litewskiej przestrzeni powietrznej, kiedy nagle zawróciła, zrobiła szeroki łuk nad Białorusią i wylądowała w Mińsku. Przedstawiciele białoruskich władz natychmiast poinformowali, że to piloci zaalarmowali, iż na pokładzie samolotu może być bomba, i poprosili o możliwość lądowania. Co więcej, Mińsk poinformował, że na osobisty rozkaz Aleksandra Łukaszenki podniesiono myśliwiec bojowy Mig-29, którzy asystował samolotowi pasażerskiemu podczas lądowania. Bomby nie znaleziono, ale przy okazji sprawdzania dokumentów zatrzymano jednego z pasażerów – opozycyjnego białoruskiego dziennikarza i blogera Romana Protasiewicza, który wcześniej musiał uciekać przed dyktaturą. Od miesięcy był ścigany przez reżim.