Władze uczelni prowadzą dochodzenie w tej sprawie.
Nie zdradzają na razie, jakich zajęć mogły dotyczyć liczne przypadki ściągania, ale wiadomo, że jeden z wykładowców zgłosił, iż na jego zajęciach mogło ściągać nawet 20 procent studentów.
Rektor tej słynnej uczelni w Dolinie Krzemowej John Etchemendy w liście do wykładowców zauważył, że w ostatnim semestrze zanotowano rekordową liczbę nieuczciwych zachowań. Stwierdził, że ściągający studenci łamią zasady i oszukują samych siebie.
Podobnie jak na wielu szacownych uczelniach, również na Uniwersytecie Stanforda obowiązuje kodeks honorowy, dotyczący zasad, których należy przestrzegać podczas przygotowywania prac lub zdawania egzaminów. Z jednej strony - kary za złamanie tych zasad są wyjątkowo wysokie: za pierwsze wykroczenie student zostaje zawieszony i musi odbyć 40 godzin prac społecznych. Z drugiej - zaufanie wobec studentów jest tak duże, że nawet niektóre prace egzaminacyjne studenci mogą pisać w domach.
Coraz większa liczba przypadków łamania przepisów kodeksu wiązana jest przede wszystkim z ułatwieniami technicznymi, które są dostępne dla studentów.