W miniony weekend dziesiątki budynków, restauracji i sklepów zostało podpalonych i splądrowanych, a ponad 100 samochodów spłonęło w Paryżu.
Protestujący mają po raz kolejny zgromadzić się w stolicy Francji jutro, a mieszkańcy nie ukrywają, że są przestraszeni.
- Oczywiście boję się tego, co się jutro wydarzy i nie zamierzam wychodzić z domu - mówi Isabelle Rochas.
- Na początku byłam zwolenniczką "żółtych kamizelek" i tego, co próbowali zrobić, ale od zeszłego tygodnia wydaje się, że jedynym celem tych ludzi jest zniszczenie wszystkiego - komentuje Rochas.