Stracił oko, resort nie chce zapłacić

Ponad 150 fotoreporterów apeluje do Grzegorza Schetyny. Ich kolega już dziesięć lat czeka na odszkodowanie z MSWiA

Publikacja: 24.04.2009 03:40

Robert Sobkowicz został ranny w oko 24 czerwca 1999 roku podczas demonstracji pracowników radomskieg

Robert Sobkowicz został ranny w oko 24 czerwca 1999 roku podczas demonstracji pracowników radomskiego Łucznika (fot: andrzej Myszkowski)

Foto: PAP

Po wieloletnim procesie sąd uznał, że to policja ponosi winę za kalectwo fotoreportera „Naszego Dziennika”, ale MSWiA nie kapituluje: chce wnieść kasację do Sądu Najwyższego. To oznacza, że Robert Sobkowicz może jeszcze długo czekać na zadośćuczynienie za ranę odniesioną podczas demonstracji pracowników Łucznika.

– MSWiA gra na czas, a mnie są potrzebne pieniądze na leczenie. Ile jeszcze mam czekać? – pyta fotoreporter.

Jego koledzy z Sekcji Branżowej Fotografów przy Związku Zawodowym Twórców Kultury napisali [link=http://www.fotozwiazek.pl/index.php?option=com_fabrik&view=form&fabrik=2&random=0&Itemid=113" "target=_blank]apel do szefa MSWiA[/link], wicepremiera Grzegorza Schetyny. „Zwracamy się do Pana Ministra o pomoc w zakończeniu prawniczych przepychanek pomiędzy poszkodowanym przez policję obywatelem Robertem Sobkowiczem – fotoreporterem a machiną urzędową Ministerstwa” – czytamy w liście. „Po dziesięciu latach pora, by Ministerstwo z godnością i szacunkiem dla obywatela wycofało się z przegranej sprawy”.

[srodtytul]Kula roztrzaskała oko [/srodtytul]

Dramat Sobkowicza widziała cała Polska. 24 czerwca 1999 r. wszystkie telewizje pokazały go leżącego z zakrwawioną twarzą w tłumie protestujących. Był w pracy, robił zdjęcia podczas demonstracji pracowników radomskiego Łucznika w Warszawie.

– Stałem w grupie ludzi, jakiś mężczyzna został postrzelony w brzuch. Jedni go podnosili, inni filmowali – opowiada. Chwilę później sam został ranny.

Gumowa kula trafiła go w prawe oko. To, którym fotografował. – W pierwszej chwili nie bardzo wiedziałem, co się dzieje – wspomina. Potem okazało się, jak tragiczne są obrażenia. Kula roztrzaskała oko, mięśnie i kość policzkową.

– Dziewięć miesięcy byłem na zwolnieniu, potem miałem cztery operacje, w tym dwie we Włoszech – opowiada.

[srodtytul]Obietnice polityków[/srodtytul]

Autopromocja
Tylko do 24 marca

Zgłoś swój projekt w XI edycji konkursu dla start‑upów i innowacyjnych firm

WEŹ UDZIAŁ

Tuż po tragedii politycy i wysocy urzędnicy publicznie zapewniali: fotoreporter nie zostanie bez pomocy. – Z MSWiA płynęły sygnały o wsparciu materialnym, premier Jerzy Buzek obiecywał przyznać mi rentę specjalną – mówi Sobkowicz.

Skończyło się na obietnicach. MSWiA ani policja z własnej woli pieniędzy nie chciały płacić. Fotoreporter musi walczyć o nie w sądzie. Domaga się od policji 250 tys. zł zadośćuczynienia i 3 tys. zł miesięcznie renty wyrównawczej.

Tylko pracodawca dotrzymał słowa i sfinansował mu hospitalizację we Włoszech. – Tamtejsi lekarze operację wszczepienia ruchomej protezy oka zrobili mi za darmo – mówi Sobkowicz, który musi regularnie jeździć na kontrole do Włoch.

[srodtytul]Sąd: strzelali na oślep[/srodtytul]

W 2007 r. warszawski Sąd Okręgowy wydał wstępny wyrok: uznał winę policji i obciążył ją odpowiedzialnością za kalectwo. Potwierdził, że interweniujący popełnili lawinę błędów. Strzelali na oślep, gdy tłum się rozchodził, i nie ostrzegli w widoczny sposób, że użyją broni.

– Policjanci na procesie nie poczuwali się do winy – wytyka Sobkowicz.

MSWiA złożyło apelację, ale ta została odrzucona. Jednak stwierdzenie winy policji nie załatwia sprawy. Wyrok jest częściowy i tylko potwierdza, kto jest odpowiedzialny za kalectwo. Teraz sąd zajmie się kwestią zadośćuczynienia i renty.

Ale sprawa się przedłuża. – MSWiA zapowiedziało wniesienie kasacji do Sądu Najwyższego – mówi „Rz” mec. Krystyna Kosińska, pełnomocnik fotoreportera.

Czy ją ostatecznie złoży? Resort nie chce zdradzić. „Rz” uzyskała z MSWiA jedynie zdawkową odpowiedź, że sąd uwzględnił co do zasady powództwo Sobkowicza, i odesłanie do Komendy Stołecznej. Ale tam twierdzą, że decyzja o kasacji jest w gestii resortu.

Apel do Schetyny o to, by zakończyć prawne przepychanki podpisało już ponad 150 fotoreporterów. – To niedopuszczalne, żeby Robert przez dziesięć lat nie mógł doprosić się zadośćuczynienia. Pieniądze są mu potrzebne na leczenie. Lada dzień przekażemy apel wicepremierowi – mówi „Rz” fotoreporter Szymon Łaszewski. Kilka lat temu zorganizował akcję „Mamy na was oko”, która miała przypomnieć o dramacie kolegi.

Sobkowicz wciąż pracuje. – Z jednym okiem są spore ograniczenia. Nie ma widzenia przestrzennego, trudno ocenić odległość – mówi. – Gdy trzeba szybko zbiec po schodach, mam problemy.

Jedyne, co dotąd otrzymał od urzędników z Kancelarii Premiera, to obiektyw wart 30 tys. zł. – Nie chciałem go przyjąć, ale zapewniali mnie, że to prezent, na moją prośbę potwierdzili to na piśmie – mówi Robert Sobkowicz. Później w sądzie na jednej z rozpraw pełnomocnik resortu pochwalił się „gestem dobrej woli”, czyli podarowaniem obiektywu.

[ramka]Podpisz się pod apelem na [link=http://www.fotozwiazek.pl/index.php?option=com_fabrik&view=form&fabrik=2&random=0&Itemid=113]fotozwiazek.pl[/link][/ramka]

Sondaż
Polacy nie wierzą, że Trump doprowadzi do sprawiedliwego pokoju na Ukrainie
Społeczeństwo
Państwo w państwie. Zainstalował monitoring i donosi na sąsiadów
Społeczeństwo
Sondaż: Czy Elon Musk powinien przeprosić Radosława Sikorskiego? Polacy odpowiedzieli
Społeczeństwo
Dr Janina Petelczyc: To migracja na najbardziej korzystnych dla Polski warunkach
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Społeczeństwo
Polska to nie jest kraj dla osób LGBT. Tak przynajmniej wynika z unijnych badań
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń