Zginął list babci zabójczyni z Ząbek

Policja szuka listu pożegnalnego, który przed zabiciem dwojga niepełnosprawnych wnucząt zostawiła w domu Genowefa G. Kobieta po dokonaniu zbrodni popełniła samobójstwo

Publikacja: 10.08.2011 06:31

Miejsce zbrodni w lesie w Ząbkach

Miejsce zbrodni w lesie w Ząbkach

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

W poniedziałek list pożegnalny znalazł w domu jednorodzinnym dziadek dwojga niepełnosprawnych dzieci: 2,5-letniej Justynki i 9-letniego Kacpra. Zaczął ich szukać. W lesie przy ul. Chełmońskiego w Ząbkach znalazł zwłoki dzieci leżące w wózku, ich babcia jeszcze żyła. Miała ranę postrzałową głowy. Po przewiezieniu do szpitala zmarła.

Śledczy z Wołomina są pewni: – List na pewno był. Miał go w rękach mąż kobiety, która zabiła wnuki. Do prokuratury jednak nie dotarł.

Nie wiadomo, co się z nim stało. Prawdopodobnie zgubił go dziadek. Teraz poszukują go policjanci, którzy powinni go zabezpieczyć jako dowód w sprawie zabójstwa.

Z relacji śledczych wynika, że nie ma w nim zapisków, dlaczego Genowefa G. zdecydowała się zabić dwojga swoich wnuków i targnąć się na życie. Na razie policja nie ma informacji o tym, jakoby kobieta leczyła się psychiatrycznie lub miała zaburzenia osobowości.

Śledczy przyznają, że obecnie mało wiedzą na temat tego, co działo się w domu jednorodzinnym w Ząbkach przed tragedią. – Mogliśmy przesłuchać tylko dziadka dzieci, psycholog nie pozwolił na razie na przesłuchanie ich rodziców – mówi Robert Kiełek, szef wołomińskiej prokuratury.

Z naszych informacji wynika, że policja bierze pod uwagę trzy podstawowe motywy działania sprawczyni: problemy zdrowotne (np. choroba psychiczna), osobiste (wynikające z relacji babci z dziećmi oraz ich rodzicami) i finansowe (wynikające z konieczności ponoszenia dużych wydatków na leczenie niepełnosprawnych dzieci).

– Sprawdzamy, czy w rodzinie dochodziło do konfliktów dotyczących opieki nad dziećmi. Znany jest przecież syndrom babci-matki, która uważa, że tylko ona najlepiej potrafi opiekować się dziećmi – mówi nasz rozmówca.

Śledczy nie wykluczają też, że „babcia chciała ulżyć córce".

Wiadomo, że Genowefa G. od dawna opiekowała się wnukami. – Dbała o nie, troszczyła się i uważała, że robi to najlepiej – dodaje stołeczny policjant.

Wczoraj przeprowadzono sekcję zwłok zabitych. Justynce i Kacprowi babcia przystawiła broń do głowy i strzeliła. – Głowa dziewczynki była kompletnie roztrzaskana – mówi jeden ze śledczych.

Wiadomo, że strzały oddano z pistoletu, który legalnie posiadał ojciec dzieci. Pracuje on w firmie, która sprzedaje sprzęt policyjny i wojskowy.

W poniedziałek list pożegnalny znalazł w domu jednorodzinnym dziadek dwojga niepełnosprawnych dzieci: 2,5-letniej Justynki i 9-letniego Kacpra. Zaczął ich szukać. W lesie przy ul. Chełmońskiego w Ząbkach znalazł zwłoki dzieci leżące w wózku, ich babcia jeszcze żyła. Miała ranę postrzałową głowy. Po przewiezieniu do szpitala zmarła.

Śledczy z Wołomina są pewni: – List na pewno był. Miał go w rękach mąż kobiety, która zabiła wnuki. Do prokuratury jednak nie dotarł.

Społeczeństwo
Długoterminowa prognoza pogody od lutego do maja. IMGW przewiduje sporo anomalii
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Społeczeństwo
Sondaż: Jak zmieniło się nastawienie do Ukraińców? Wiemy, co uważają Polacy
Społeczeństwo
Sondaż: Polacy chcą powrotu kontroli na granicach w UE
Społeczeństwo
Zmiana czasu na letni 2025. Kiedy przestawiamy zegarki?
Społeczeństwo
Niemcy zmieniają prawo, migranci zostaną w Polsce