Marcin Miller z zespołu Boys nie wiązał przyszłości z muzyką. Jak sam mówi, jest gwiazdą z wyboru. Rzucił pracę i postawił wszystko na jedną kartę. Opłaciło się. – Popularność bardzo nas zaskoczyła. Nikt mnie nie uczył, jak być gwiazdą, musiałem dojść do tego sam i nie obyło się bez wpadek – przyznaje. Bo w latach 90. Polacy oszaleli na punkcie disco polo, a hity „Jesteś szalona", „Bierz co chcesz" czy „Majteczki w kropeczki" znali wszyscy. Kasety rozchodziły się błyskawicznie, a sale koncertowe pękały w szwach. Za popularnością szły ogromne pieniądze, z którymi niektórzy nie wiedzieli, co zrobić.