– Dominujący głos mają ludzie najgłupsi, jakich można sobie wyobrazić. Oni obrażają mój umysł – mówił „Rzeczpospolitej” w 2006 roku, będąc jeszcze aktywnym politykiem. Bycie parlamentarzystą było ledwie epizodem w życiu socjologa, którego cenili ponad podziałami nie tylko politycy, ale również osoby o poglądach odległych od tych, które wyznawał Śpiewak. O swoim politycznym epizodzie napisał w tygodniku „Polityka”: „Od polityki trzymałem się przez lata na dystans, ale mimo to zanurzyłem się w niej na dwa lata – na szczęście tylko dwa – zasiadając w okrągłej sali sejmowej, i czułem, z powodu stałej i mocnej klimatyzacji, wszechogarniający chłód. Chłód szedł z wywietrzników, ale i od towarzystwa”.