Reuters opisuje historię Betsabeth Casique, która oszczędzała przez osiem miesięcy na bilety do Kolumbii dla siebie i trojga swoich dzieci. Jeden bilet kosztuje 1,4 mln boliwarów, a ich łączna wartość to równowartość miesięcznej pensji Casique, która pracuje jako pielęgniarka. Czarnorynkowa wartość kwoty, jaką trzeba zapłacić za cztery bilety to niecałe 8 dolarów - zauważa Reuters.
Casique zdecydowała się opuścić kraj, po tym jak Maduro zapewnił sobie kolejną, sześcioletnią kadencję na stanowisku prezydenta (opozycja w większości zbojkotowała wybory, nie uznają ich też państwa Zachodu i większość państw regionu).
- To była kropla, która przelała czarę goryczy, popchnęła mnie, do szybszego wyjazdu - mówi 29-latka.
Greberli Rojas, księgowa z Barlovento, która udaje się przez Kolumbię do Peru deklaruje, że jest gotowa sprzedawać tam kawę, ponieważ wie, że imigranci muszą zaczynać od zera.
Z kolei 23-letni Jorge Hernandez, który również udaje się do Peru wraz z matką mówi, że "ten rząd był przy władzy od 18 lat i sytuacja ze złej zrobiła się gorsza". Hernandez nie brał udziału w wyborach prezydenckich, ponieważ - jak mówi - wiedział, że Maduro i tak wygra.