Omikron ogarnął Amerykę, wywołując drastyczny wzrost zachorowań w wielu regionach, w tym w stanie Nowy Jork, gdzie w niedzielę odnotowano ponad 28 tysięcy infekcji – więcej w ciągu jednego dnia niż w każdej poprzedniej fali pandemii. Tam do testów i szczepień od tygodnia ustawiają się długie kolejki, zaczęły się zamykać restauracje, przekładany jest powrót do biur, odwoływane przedstawienia, a Amerykanie rezygnują z wyjazdowych planów świątecznych. Sytuacja pogarsza się z dnia na dzień.
– Jeździliśmy od punktu do punktu, wszędzie kolejki, a tam, gdzie trzeba się zapisać na test, brak wolnych terminów. Testów domowych, w aptekach już nigdzie nie ma – mówiła Marta, mieszkanka jednej z dzielnic Nowego Jorku, która z mężem próbowała przetestować się, podejrzewając u siebie infekcję.
W poniedziałek Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób (CDC) podało, że odmiana Omikron odpowiadała za 73 proc. infekcji koronawirusa w całym kraju.
Biały Dom stara się za wszelką cenę uniknąć ogłaszania kolejnych lockdownów, szczególnie na kilka dni przed świętami, a doradcy prezydenta i eksperci zdrowia publicznego z niepokojem się zastanawiają, czy wypełniające się chorymi szpitale będą w stanie sprostać nowej fali chorych. Już w ośmiu stanach, w tym Ohio i Wisconsin, w niedzielę padły rekordy obłożenia.
Czytaj więcej
Nie czekając na nadejście kolejnej fali zakażeń, Niemcy szykują się do jej odparcia.