– Czy my wyglądamy na terrorystów? – Mariusz Boda z Wilkowa, stateczny mąż, ojciec maturzystki i gimnazjalisty pracujący w dziale logistyki międzynarodowego koncernu we Wrocławiu, pokazuje prokuratorski nakaz przeszukania.
– „Gdyż ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, że Elżbieta i Mariusz Boda mogą posiadać materiały wybuchowe bądź broń palną” – cytuje z politowaniem pismo. – Zamachem miałem grozić w lipcu, przeszukanie było w grudniu. Policja nic nie znalazła, bo ja z ostrożności nie kupiłem nawet fajerwerków na święta.
Pół roku od gróźb Mariusza Body, które wójt i prokurator potraktowali z pełną powagą, gimnazjum stoi, jak stało. Choć z postępowania urzędników, prokuratora i policji wcale nie wynika, że zagrożenie było realne.
Najpierw wójt kilka tygodni konsultował się z radnymi i komendantem policji z Namysłowa. Od końca sierpnia, gdy złożył doniesienie, przez półtora miesiąca policja prowadziła dochodzenie, z którego wynikła konieczność przeszukania domu Bodów. Zarządzono je 22 października, ale przeprowadzono dopiero w połowie grudnia.
Bodowie nie wyglądają na terrorystów – niechętnie przyznają i wójt, i prokurator