Kontrowersyjna ekspozycja składała się z kopii renesansowych obrazów przedstawiających Madonnę z Dzieciątkiem. Zamiast twarzy Matki Boskiej twórczynie obrazów – dwie żydowskie artystki pochodzące z terenu byłego Związku Sowieckiego – umieściły twarze palestyńskich terrorystek-samobójczyń w islamskich chustach. Pod każdym z obrazów umieściły tabliczkę z informacją na temat dokonanego przez nie zamachu i liczby ofiar.
Wystawa wywołała oburzenie wśród rodzin ofiar terroru. Pod siedzibą Stowarzyszenia Dziennikarzy w Tel Awiwie, gdzie wystawiono obrazy, doszło do demonstracji. Jedna z jej uczestniczek, matka 17-letniej dziewczyny, która zginęła w 2002 roku w zamachu bombowym, wylała przed wejściem do budynku puszkę czerwonej farby. – Chcecie sztuki? Oto krew naszych dzieci! – wołała.
Pod presją organizacji zrzeszających ofiary terroru, które zgłosiły sprawę do prokuratury, wystawa została w piątek zamknięta. – I bardzo dobrze się stało! Te obrazy są skandaliczne. Widz mógł odnieść wrażenie, że te terrorystki są gloryfikowane, przedstawiane jako święte – powiedział „Rz” Meir Indor, szef organizacji Almagor zrzeszającej ofiary terroru.
[wyimek]– Widz mógł odnieść wrażenie, że terrorystki są gloryfikowane – twierdzą krytycy wystawy [/wyimek]
Podkreśla on, że wystawa była „typowym wytworem sztuki współczesnej”. – To dobre dla jakichś lewicowych intelektualistów. Zwykły człowiek odbiera podobne „dzieła” w sposób jednoznaczny: jako kpinę z ofiar terroru. Pewnie teraz będą pokazywać te obrazy w Europie i tam znajdzie się wielu naiwniaków, którzy się będą nimi zachwycać – podkreślił Indor.