To będzie pierwsza Parada Równości w Pradze. Zacznie się w środę i potrwa do soboty. Kulminacyjny punkt to marsz gejów, lesbijek i transseksualistów przez centrum miasta. Cała impreza odbędzie się pod patronatem burmistrza czeskiej stolicy Bohumila Sobotki z rządzącej w Czechach prawicowej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS). I właśnie ten fakt stał się przyczyną sporu.
Wszystko zaczęło się od doradcy prezydenta Vaclava Klausa, który kilka dni temu otwarcie wyraził swój sprzeciw wobec parady, a homoseksualistów nazwał dewiantami. „Ta parada to poważna polityczna demonstracja wizji świata, w której dewiacja seksualna czy inna staje się wartością, a nienormalność – normą. To świat, w którym tradycyjna rodzina nie odgrywa żadnej roli. Biały człowiek, heteroseksualista i chrześcijanin to w świecie popieranym przez uczestników takiej imprezy zagrożony gatunek ludzki" – mówił „Ceskim Novinom" Petr Hajek.
Zbeształ też Sobotkę, twierdząc, że za organizację parady powinien odejść z ODS. „Jest szokujące, że skłaniający się ku prawicy burmistrz popiera świat tak zwichrowanych wartości. To kryptosocjalista" – mówił Hajek. W kraju tak liberalnym jak Czechy, gdzie związki homoseksualne zalegalizowano już w 2006 r., takie słowa mogły wywołać zdumienie. Okazało się jednak, że Hajek ma wielu zwolenników. Wśród nich samego prezydenta.
Mimo nacisków socjalistów, by potępił swego doradcę, Klaus publicznie wziął Hajka w obronę. – Ta parada nie jest manifestacją homoseksualistów, ale homoseksualizmu, którego boję się tak samo jak innych „-izmów" – powiedział.
Środowiska gejowskie nie chciały komentować tych wypowiedzi. Zareagowali za to ambasadorowie USA, Wielkiej Brytanii, Holandii, Szwecji, Norwegii, Estonii, Austrii, Belgii, Niemiec, Hiszpanii, Kanady, Danii i Szwajcarii. Cała grupa wspólnie napisała list poparcia dla środowisk gejowskich. „Wyrażamy naszą solidarność ze społecznościami gejów, biseksualistów i transwestytów w Czechach" – zadeklarowali.