Fani Sbornej to ulubieńcy hotelarzy i restauratorów

Potrafią dać kilkaset złotych napiwku i podrzeć pieniądze, kiedy nie spełni się ich zachcianki

Publikacja: 12.06.2012 22:51

Ponad 50 prywatnych samolotów z kibicami przyleciało wczoraj do Warszawy. Zdecydowaną większość z nich stanowili Rosjanie. Do stolicy docierali też specjalnymi pociągami oraz samochodami. Władze Warszawy nie były w stanie dokładnie oszacować, ilu kibiców Sbornej pojawi się w stolicy. - Najprawdopodobniej będzie to kilkanaście tysięcy osób - mówili przedstawiciele stołecznego magistratu.

Rosjan gościł już Wrocław, w którym grali swój poprzedni mecz, i nie narzeka. To rosyjscy fani zostawili w stolicy Dolnego Śląska najwięcej pieniędzy. Zatrzymywali się głównie w hotelach i hostelach w ścisłym centrum. Za pobyt musieli zapłacić od 1,4 tys. zł do 2,5 tys. zł za noc. - Widać, że to zamożna grupa - ocenia właściciel jednego z nich. - Przylecieli głównie samolotami.

Krążąc po mieście i strefie kibica, niespecjalnie liczyli się z wydatkami. Oleg, czterdziestoparolatek z Woroneża, właściciel niewielkiej firmy IT, przemierzał rynek z butelką. - Sport i przyjaźń warte są każdych pieniędzy - uśmiechał się tylko zapytany o to, na ile jego portfel uszczupli Euro 2012 w Polsce.

Tym bogatszym Rosjanom czasem euro myliło się ze złotówkami. Zdarzało się, że kupowali w restauracjach alkohol na skrzynki, zamawiali drogie potrawy, a na końcu do rachunku dorzucali kilkusetzłotowe napiwki.

Wielu z nich jest przekonanych, że za pieniądze mogą kupić wszystko. Jeden z mieszkańców hotelu w centrum miasta zażyczył sobie od obsługi, by na mecz zamówiła mu taksówkę, która zawiezie go na stadion i odbierze stamtąd. - Długo nie rozumiał, dlaczego to niemożliwe - wspomina właściciel. - Jak to, przecież płacę - mówił wywijając plikiem banknotów. - Albo mi to załatwicie, albo je podrę - wykrzykiwał i kiedy mu odmówiono, rzeczywiście to zrobił. - Ale jego kolega zaraz rzucił się do zbierania i sklejania pieniędzy - uśmiecha się hotelarz.

Do szastających pieniędzmi nie należeli Władimir i Sierioża z Moskwy. Dwudziestoparoletnich: agenta ubezpieczeniowego oraz pracownika działu windykacji jednego z tamtejszych banków, podchmielonych piwem, kupowanym w sklepie spożywczym po 3 zł, najbardziej interesowało, gdzie i jak w Polsce zamawia się dziewczyny do towarzystwa.

Michaił, który z przyjaciółmi jechał z Moskwy do Wrocławia samochodem 25 godzin, połączył sportowe emocje z zawodowym rekonesansem. - Piękne miasto, świetni ludzie - ten właściciel agencji turystycznej chce przysyłać tu rosyjskich turystów.

Pobyt w Polsce aż do półfinału zaplanowała grupa kibiców z Moskwy. Do Polski przyjechali samochodami. - Wrocław, Warszawa, potem Gdańsk, prawdziwy eurotour - mówił „Rz" Siergiej. - Mieszkamy w Łodzi, taniej niż we Wrocławiu czy Warszawie, za to paliwo tu bardzo drogie.

W Łodzi zamieszkało zresztą kilka tysięcy Rosjan, wynajęli m. in. cały hotel Grand.

- Bliżej do Warszawy, gdzie gramy dwa mecze, a w stolicy Polski miejsc już nie można było dostać - tłumaczy Danił z Kazania. Jest ekonomistą, wyliczył więc, że 200 km dojazdu pociągiem do Wrocławia i 150 do Warszawy wyjdzie mu taniej niż noclegi w tych miastach.

Społeczeństwo
Nawet 27 stopni w majówkę. Ale w weekend pogoda się zmieni
Społeczeństwo
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Kto ucieknie z kraju, gdy wybuchnie wojna
Społeczeństwo
Sondaż: Jak Polacy oceniają pontyfikat papieża Franciszka?
Społeczeństwo
Państwo w państwie. Miliony za śmieci na koszt mieszkańców gminy.
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Społeczeństwo
Kruche imperium „Królowej Zakopanego”