– To czas, gdy ludzie chcą wiedzieć, co ich czeka. Czy spotkają ich trudne sytuacje w rodzinie, w małżeństwie. Ale zdarza się, że chcą skonsultować dla siebie jakąś ważną sprawę, a nawet poznać imię przyszłego małżonka – opowiada Izabela Podlaska-Konkel, warszawska astrolog z 15-letnim stażem.
Pani Izabela nie pracowała w sylwestra, ten czas poświęca sobie i najbliższym. Ale wiele jej koleżanek miało sporo pracy w tę noc. Jedna z nich wróżyła gościom, którzy Nowy Rok zdecydowali się przywitać w warszawskim Teatrze Studio. – Będzie wróżka, żeby się przyjrzeć przyszłości – kusili przed imprezą organizatorzy.
Inne wróżki same szukały miejsc, gdzie mogłyby dorobić w tę noc. – Jestem profesjonalną wróżką z wieloletnim stażem. Urozmaicę ten niezwykły wieczór. Wróżę z kart tarota – zachwalała się w Internecie jedna z nich. Stawka za dwugodzinny udział w sylwestrze to 500 zł. W poniedziałek nie miała już wolnych terminów.
– Kiedyś chodziłam do wróżek bardzo często. Nieważne, czy był przełom roku, czy po prostu chciałam się czegoś dowiedzieć. Raz się sprawdzało, raz nie, więc także trudno było na niej polegać – opowiada Aleksandra Różdżyńska, felietonistka „Playboya".
Wróżki zauważyły, że przychodzą do nich przeważnie ludzie dojrzali. – Młode osoby sporadycznie się zdarzają – mówi Izabela Podlaska-Konkel.