Do zadymy doszło w sobotę podczas IV-ligowego meczu między Concordią Knurów a Ruchem Radzionków.
Spotkanie od początku było bardzo niespokojne. Gdy w 33. minucie na murawę poleciały petardy, mecz zakończono. Wtedy ok. 50 chuliganów wtargnęło na murawę. Gdy mundurowi próbowali rozdzielić kibiców obu drużyn, w ich kierunku poleciały krzesełka, butelki, kamienie. Funkcjonariusze użyli broni gładkolufowej. – Musieliśmy to zrobić, by ratować własne życie. Atak został odparty – mówi kom. Marek Słomski z gliwickiej komendy.
27-letni kibic został trafiony gumową kulą w szyję. Ranny upadł na murawę. Kibice twierdzą, że mundurowi nie udzielili mu pomocy, a zrobili to inni kibice.
Policja odpiera ten zarzut. – Najpierw reanimowali go funkcjonariusze, a potem kibic, który był wykwalifikowanym ratownikiem – tłumaczył Andrzej Gąska, rzecznik śląskiej policji.
Ranny mężczyzna w stanie agonalnym trafił do miejscowego szpitala, gdzie zmarł. Pod lecznicą zgromadziła się grupa ponad 100 pseudokibiców, która na wieść o śmierci rozpoczęła kolejną zadymę. W kierunku policjantów poleciały kostki brukowe, płonące race i butelki. Około 30 osób obrzuciło kamieniami także komisariat. Podczas zamieszek ucierpiało 14 policjantów. Mają stłuczenia i poparzenia. Policja zatrzymała sześć najbardziej agresywnych osób.