Grupę mężczyzn w cywilnych ubraniach, bez policyjnych oznak, z pałkami teleskopowymi w rękach włączono do „zabezpieczenia” protestu w Warszawie. Awantura wybuchła, kiedy na Placu Powstańców jeden z demonstrujących próbował wyszarpnąć pałkę, trzymający nią odwraca się, i zaczyna okładać nią kolejne osoby.
W sprawie użycia przez funkcjonariusza pałki teleskopowej prokuratura wszczęła postępowanie wyjaśniające. Wewnętrzne ustalenia policji mają zdecydować, czy zostanie wszczęte śledztwo.
Policyjna komisja, opierając się głownie na wyjaśnieniach antyterrorysty, przyjęła, że pałki użył dwukrotnie, przy czym raz trafił w plecak osoby protestującej, drugi raz - nie trafił w ogóle.
Dziennikarz RMF FM ustalił nieoficjalnie, że funkcjonariusz usłyszał dwa zarzuty dyscyplinarne, które nie mają związku z biciem. Jeden z nich dotyczy braku opaski z napisem "Policja", którą jako cywilny funkcjonariusz powinien mieć na ramieniu, drugi - że nie poinformował przełożonego o użyciu pałki.