Tak właśnie się stało na warszawskiej Białołęce. Dziś obraduje już jedna rada, ale impas trwa.
W listopadzie 2015 r. została odwołana, oficjalnie ze względów proceduralnych, ówczesna przewodnicząca rady Anna Majchrzak. W praktyce radni PiS przeciągnęli na swoją stronę radnych z lokalnego ugrupowania i zdobyli większość, co umożliwiło im powołanie przewodniczącego z PiS Wiktora Klimiuka. Powstał wówczas spór, czy Annę Majchrzak odwołano zgodnie z procedurą. Rada podzieliła się na jej zwolenników i przeciwników. Na sesje zwoływane przez przewodniczącą przychodziło 12 radnych, na sesje jej oponenta – 11.