Czy dalej orzeka Pan w swoich starych sprawach, czy parafrazując klasyka przeszedł Pan już do sekcji gimnastycznej?
Dalej orzekam, ale nie zostałem przywrócony na uprzednio zajmowane stanowisko. Orzekałem w I Wydziale Cywilnym Sądu Rejonowego w Olsztynie, jednak wraz z decyzją o przywróceniu mnie do pracy, zostałem przeniesiony do wydziału rodzinnego.
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu stwierdził instrumentalne wykorzystanie prawa przez władze krajowego przeciwko Panu jako sędziemu. Takie decyzje podejmowane są niezwykle rzadko, w polskiej prawie to pierwszy przypadek. Czuje Pan satysfakcję z tego orzeczenia?
Ogromną. To orzeczenie w zakresie naruszenia art. 18 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka jest precedensem. Uważam, że jest to prawidłowe określenie, całe środowisko prawnicze było przekonane, że skierowane przeciwko mnie represje miały zniechęcić mnie od badania statusu osób powoływanych na stanowiska sędziowskie na wniosek upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa. Represje dotykają nie tylko, wciąż kilku sędziów jest odsuniętych od władzy, takie działanie miało wywołać efekt mrożący wobec wszystkich sędziów. Miało to być instrumentem w rękach władzy do przejęcia sądów i ukrócenia ich niezależności od wszelkiej władzy. W ten sposób sądy przestałyby pełnić funkcję jaką powinny sprawować w demokratycznym państwie prawnym.
Czy ten efekt mrożący został osiągnięty?