Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego przywróciła pana w poniedziałek do pracy w sądzie. Zaskoczenie?
Raczej nie. Ta decyzja była zapowiadana. Właśnie taką przewidywałem.
Skąd pan wiedział?
Zapadła w określonym kontekście. Wygrałem proces o dopuszczenie mnie do pracy. Sądy w Bydgoszczy i Olsztynie orzekły, że zawieszenie mnie nastąpiło z naruszeniem prawa przez ID, która sądem nie jest.
Mówi się, że ta decyzja zapadła nieprzypadkowo. Chodzi o sygnał dla KE, że zaczynamy wypełniać jej warunki stawiane przed wypłatą KPO.